sobota, 21 kwietnia 2012

Rozdział 4


~Basia ~
Następnego dnia wstałam najwcześniej. Sama się zdziwi wiłam bo to ja z Izą spałyśmy najdłużej, a Kamila była rannym ptaszkiem. Usiadłam na skraju łóżka, nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Nie chciałam nikogo budzić, nie jestem taka jak mój ojciec który budził mnie o 6:00 i kazał sprzątać.  Rozglądałam się po pokoju. Przede mną  stały trzy jeszcze nierozpakowane walizki różowa, niebieska i zielona. Ta zielona należała do mnie, natomiast różowa to Kamili, ona lubi ten kolor. Najchętniej chciałabym mieć wszystko różowe, ja osobiście nie przepadam za tym kolorem, kojarzy mi się z takimi pustymi laskami, ale Kamila taka nie jest. Wstałam i podeszłam do walizek. Wyciągnęłam z trudem swój bagaż, gdyż przytłoczony był pierdołami Izy. Powiedzmy jakoś się to udało, no może zrobiłam mały hałas, bo przewróciłam niebieską walizkę Izy, ale jakoś na szczęście nikt się nie obudził. Wyjątkowo chciałam być sama. Nie wiem czemu ale miałam strasznego doła, może dlatego że śnił mi się sen z moimi rodzicami. Siedzieliśmy na plaży i się z czegoś się  śmieliśmy. Już dawno  tak nie było. Przez jakieś dwa lata ciągle się kłóciliśmy. Znienawidziłam swoją matkę i ojca. Nie doceniali mnie , a ja czyniłam tak samo, i tak o to zaczęła się III Wojna Światowa. Byłam pewna że mój wyjazd  na całe wakacje było im na rękę. Mogli żyć sobie w spokoju z moim młodszym bratem bez żadnych awantur.
~ Oczami One Direction ~
Wszyscy członkowie zespołu siedzieli w dużym pokoju. Lou i Niall grali w Xbox’a  Liam i Zayn nawalali się poduszkami, tylko Harry siedział przybity  na kanapie SmS’ując  z mamą. Znowu ogarną do smutek z tęsknoty za swoją rodzicielką.   Nagle w pomieszczeniu rozległ się głuche pukanie  w drzwi wejściowe.
- Liam ! Idź – krzyknął Lou.
- Nie mogę, jestem zajęty , muszę oddać  Zayn’owi.
- Ja pójdę- odpowiedział loczek wstając z kanapy nie spuszczając wzroku z telefonu.
W drzwiach ukazał się wysoki ale chudy blady mężczyzna w czarnym garniturze i w okularach przeciwsłonecznych. Wszedł bez żadnego zaproszenia . Usiadł na fotel, założył nogę na nogę  i patrzył się na swoich podopiecznych.
- Ej może byście się przywitali- powiedział.
-Nie…- odpowiedział jeden z nich.
- Taka cena sławy, wiecie to dobrze.
- No tak, ale nie w taki sposób – rzekł Malik
- Ja chcę się zakochać, ale tak naprawdę a to… to jakieś dno !!- krzyknął zielonooki.
- Przykro mi, ja idę ich szukać.
- Nie możesz nami tak pomiatać, żałuje ze poszedłem do tego X-factor’a . Właśnie teraz przeżywał bym swoje pierwsze miłości. Byłbym zwykłym nastolatkiem i byłoby dobrze- powiedział z wyrzutem Styles i pokierował się w stronę swojego pokoju.
- Harry- próbował zatrzymać go Lou
- Lou ty masz Eleonor, więc się nie wtrącaj, ty Liam też. – wskazał palcem na Peyn’a  który już miał coś powiedzieć. Spojrzał jeszcze na Paul’a , który siedział obserwując  zdenerwowanie chłopaków. Harry poszedł do swojego pokoju i trzasnął drzwiami tak że każdy podskoczył do góry.
- Dobra , to ja idę , czaka na mnie długa praca.- rzekł Palu, wstając z kanapy.
-  I dobrze !- rzucił Niall na pożegnanie.  Mansley wyszedł z domu . Blondyn i brunet zaczęli to przeżywać, dopóki Harry nie wyszedł z łazienki.
- Uderzy nam sodówka do głowy- oznajmił.
- Co ?  -zapytał marchewkowy.
- Będziemy udawać gwiazdy, które są zadufane w sobie i nic innego poza sobą nienawidzą. Te dziewczyny nam nie wytrzymają nawet jednego dnia !!!
Sorki że tak długo nie dodawałyśmy rozdziałów, ale wena nawala i robi się coraz cieplej, wieć nie mamy kiedy.
Do następnego. ;*

piątek, 6 kwietnia 2012

Rozdział 3


~ Iza ~
Mieliśmy jechać na plac Big Ben’a, ale zaraz  nie wiemy gdzie on tak dokładnie się znajduje. Zawiadomiłam o tym dziewczyny lecz tylko po Kamie było widać że się przejęła bo Baśka wyrwała jakiegoś skate  jadącego na BMX’sie, pytając go o drogę.  Tak się złożyło że jechał w tą samą stronę co my, więc postanowiłyśmy się z nim zabrać.
- Skąd jesteście ? – spytał brunet
- My… z Polski- rzekła Kamila a zaraz dodała- Jestem Kamila. Też się mu przedstawiłyśmy a on nam. Nazywał się Freddi. Kiedy dojechaliśmy  na plac zakomunikował  że musi jechać .
- A gdzie ?- spytałam
- Do skateparku.
- Jest tu nie daleko skatepark- powiedziała z podekscytowaniem  Basia
- No.., chcecie ze mną jechać, moi koledzy się ucieszą że dziewczyny z Polski ich odwiedzą- wyszczerzył swoje białe ząbki
- My jakoś nie jesteśmy z tego dumne że jesteśmy Polkami- powiedziała cicho Basia
- Jak to… Polki są ładne.
Wtedy wszystkie zaczęłyśmy się głośno śmiać, a on zrobił  skwaszoną  minę i skierował się w stronę tego parku .
~ Basia ~
Słodkie to było z jego strony, ale jakoś nie przypadł mi do gustu .. Nie mówię że nie lubię skate’ów, ale ja wolę szalonych, zakręconych,  zboczonych i takich co mogą jeść bez żadnego umiaru taka męska wersja mnie.
Kiedy dojechałyśmy do parku, Freddi zostawił nas. Jak nigdy nic poszedł do swoich kolegów, nawet się z nami nie pożegnał.  Usiadłyśmy na ławce i zaczęłyśmy się przyglądać ludziom z rampy, co robili jakieś nie stworzone figury na tym śmiesznym lekkim zawijasie.  Przyznaje rampy były strasznie wysokie , więc postanowiłam sobie ograniczyć tej przyjemności i nie będę  na nich jeździć. Mam nadzieje że dziewczyny też tak w duchy pomyślały. Oby, nie chcę żeby  się przez resztę dnia ze mnie naśmiewały. Moje myśli przerwała nasz zguba, o to Freddi ze swoimi  kolegami podjechali  do nas. Zaczęli się nam wszyscy przedstawiać. Było ich z sześciu Danny, Daniell, Robbie,  Jake i Blake.
- Ej, idziecie pojeździć ?- wycedził o ciemnej karnacji chłopak którym był Danny.
- Nie… nie  my sobie popatrzymy co nie dziewczynki- spojrzałam na nie z pewnością siebie że potwierdzą moje zdanie, ale o dziwo wszystkiemu zaprzeczyły i poszły za nimi. Tylko łapać się za głowę , postanowiłam się nie ruszać z miejsce może by się nie  skapli że nie ma mnie razem z nimi. No ale niestety podszedł do mnie któryś  z nich i spytał czy idę. Przytaknęłam mu i pojechałam razem z nim na tą maszynę tortur .
Dziewczyny nie miały żadnego problemy ze zjechaniem , no może na początku, ale to nic w porównaniu ze mną.
Ustałam na krawędzi, spojrzałam niechętnie na dół, to było gorsze niż myślałam.  Już miałam się wycofać, lecz poczułam gdy ktoś na mnie leci a siła grawitacji ciągnie mnie na dół. Z góry było lepiej, bo udała mi się zjechać bez upadku, ale za to nie udało mi się wjechać na drugi koniec rampy, ani wykręcić tak żebym była przodem do dołu rampy.. Oznaczało to tylko jedno, upadek. Walnęłam  mocno głową o posadzkę,  że na początku nie wiedziałam co się dzieje. Zebrało się koło mnie dużo ludzi w tym Iza, Kama i chłopacy których wcześniej poznałyśmy, oraz kilka nieznajomych.  Usiadłam, chciałam namierzyć sprawcę  kto mnie popchnął .
- Kto to był ?- spytałam się, patrząc się na wszystkich po kolei. Jakaś dziewczyny pokazała na palcem na  palcem na ciemnego bruneta  siedzącego na ławce. Już miałam wstać i do niego pójść, ale ktoś złapał  mnie za nadgarstek, to był Freddi  wyrwałam się mu i podjechałam do dość przygnębionego chłopaka. Usiadłam obok niego nic nie mówiąc . Chciałam zobaczyć jaka będzie jego reakcja.
- Boli cie coś – wyksztusił z siebie tylko bo cały się Trząs, pewnie myślał że to coś poważnego, no może i było, bo walnęłam głową, ale to… to nic w porównaniu co przeżyła.
- Głowa trochę- odparłam.
- Sorki, popisywałem się przed kolegami i straciłem równowagę no i … i na Ciebie wpadłem- spojrzał na mnie , a ja się lekko uśmiechnęłam
- Spoczi, nic mi nie jest.
- Serio ?
- No… - rozczochrałam mu włosy i wstałam z ławki dodając .
-  To co, nauczysz mnie na tym jeździć – spojrzałam na niego i wskazałam na rampę .
- Jasne- wyrwał z ławki  i podjechaliśmy pod rampę . Miał na sobie rolki, to może i lepiej . Poszliśmy najpierw na małą rampę, a kiedy opanowałam jeżdżenie na niej, pojechaliśmy, na tą większą .  Było o wiele trudniej, bo nie mogłam pod nią podjechać pod górę, brakowała mi kilka centymetrów. Prze to wywróciłam się chyba z milion razy. Byłam cała poździerana, na rękach, na nogach, na szczęście twarz została w całości. Ale dzięki tym ciężkim i bolącym próbom udało mi się w jechać .
~ Kamila ~
Jeździłam z Izą  na rampie.  To była świetna zabawa. Od razu załapałam o co chodzi, lecz dopiero za drugim razem  do jechałam na górę. Izka też za którymś  podejściem wjechała, ale nie wiem za którym. A Baśka, o niej lepiej nie mówić, od razu rąbnęła się w głowę. Biedaczka. Potem Baśka gdzieś nam zniknęła, a do nas przyłączyli się Danny i Robbie. Robbie mnie rozśmieszał i przez to zaczął boleć mnie brzuch. Zeszłam z rampy i położyłam się na trawie.  Była cisza i spokój , no może cisa to nie była, ale spokój jak najbardziej . Izka kręciła się z Danny’m , a Basia. Właśnie Basia. A jeśli dostała jakiegoś wtrząsu mózgu i zemdlała na uboczy, gdzie nikt jej nie widzi . Spontanicznie usiadłam  i zaczęłam się rozglądać. Uff !!! Całe szczęście jeździ na małej rampie. Ale zaraz ona jeździ  z tym chłopakiem co na nią wpadł. Chyba ją czegoś uczył, czy co, ale można powiedzieć że jej to nie wychodziło, bo ciągle się wywracała. Już miałam do niej iść, ale nie chciałam przerywać tej romantycznej chwili . Śmiała się i ciągle uśmiechała  do tego kolesia. Nigdy nie widziałam  takiej Basi. To znaczy widzę ją taką codziennie zabawną i uśmiechniętą, ale to było coś innego, bardziej prawdziwe.  Popatrzyłam jeszcze trochę, ale zaraz przerzuciłam  na Izkę. Za to zjeżdżanie i podjeżdżanie na rampę wychodziło jej znakomicie . Chodź odniosłam takie wrażenie że boi się żeby nikt ją nie stratował rowerem. Praktycznie to wszyscy byli na BMX’ach , oprócz Danny’ego i to jego się najbardziej trzymała. Rolki łączą ludzi. Nagle ni skąd ni zowąd mój wzrok przerzucił się na Robbie’ego . Miał fioletowego BMX’a  a na sobie ciemno- czerwone rurki i szarą luźną bluzkę, a buty miał czarno-żółte z Nike .Zauważył to że się na niego gapie i sam się zagapił a przez to w jechał w jakiegoś kolesia.  Obydwoje się wywrócili przeklinając coś pod nosem. Postanowiłam go zawołać, ale za pierwszym razem nie usłyszał, więc postanowiłam zrobić to jeszcze raz. Udało się, usłyszał. Tak jestem mistrzem.
- Co jest ?- spytał podchodząc do mnie.
- Nauczysz mnie jakiś figur ?
- Jasne…- na jego twarzy  pojawił się wielki  banan , pomógł mi wstać  i pojechaliśmy w stronę rampy, ale tej mniejszej, bo na tamtej było za dużo ludu w dodatku Basia z tym kolesiem się dołączyła.
~ Iza ~
Danny był słodki, bo kiedy  łapaliśmy kontakt wzrokowy zaczął się lekko rumienić. Ciągle się mnie pytał lub upewniała czy przyjedziemy tu jutro. Jesteśmy całe wakacje, więc jeszcze nie raz  się tu zjawimy.
Robiło się już ciemno  i postanowiłyśmy wracać do domu, a po drodze zajedziemy pod „ Wielkiego Benka” zrobić sobie pamiątkowe zdjęcia. Chłopcy chcieli nas odprowadzić, lecz odmówiłyśmy ponieważ za dużo wrażeń nam dostarczyli. Nie mogłam z Basi kiedy ją zobaczyłam, całe poździerane kolana i łokcie, nadgarstki właściwie to wszystko oprócz twarz. Co ten Tommi z nią zrobił, tak się nazywał jej kolega.  Muszę przyznać że był ładny i miał fajny styl, ale mi się bardziej spodobał Danny.
Kiedy byliśmy na placu zrobiło się ciemno co prawda słońce jeszcze nie zaszło, ale budynki zasłaniały źródło energii. Pojechaliśmy pod wieże i zaczęłyśmy pstrykać sobie nawzajem zdjęcia. Ładnie wyszły, bo obok nas stała lampa  dająca niesamowite światło, tylko te rolki nie pasowały do wszystkiego, ale to nic, już tak mamy , jesteśmy dziećmi słońca . W tej chwili powinno być dziećmi lampy, bo słońca nam zbrakło.. Nagle za rogu wynurzyli się jakaś trójka kolesi. Byli ubrani cali na czarno a na oczach mieli okulary przeciwsłoneczne  w stylu Ray-Ban. Zbliżali się do nas, daliśmy z dziewczynami porozumiewawcze spojrzenia i zaczęłyśmy uciekać.  Mamy nas ostrzegały przed takimi jak Ci, bo nigdy nie wiadomo co im chodzi po głowie. Dziewczyny zaczęły szybko jechać a ja nie mogłam je dogonić . Adrenalina nie podziałała.  Chciałam przyspieszyć, ale to tylko pogorszyło sytuacje, bo zahaczyłam rolką o jakiś kamień i się glebłam . Przykuło to uwagę jednego z nich, zaczął się do mnie szybko zbliżać.  Spojrzałam na dziewczyny , one w tym czasie dopiero zobaczyły że się wywróciłam  i nie mogłam wstać . Zaczęły do mnie jechać , ale co one by zrobiły temu chłopakowi, na pewno nie pobiły. Kamila to może i jeszcze, ale Baśka brak słów. Zamknęłam oczy i zaczęłam się modlić żeby mnie ominął . Nagle poczułam że ktoś obok mnie stoi. Otworzyłam oczy, a nade mną  właśnie ten chłopak. O nie !!! Zaraz mi coś zrobi, spojrzałam na dziewczyny, one ustały  i nie zamierzały mnie ratować  przed porwaniem. Wiedziałam  zaraz mnie porwie, zgwałci a potem zabije , tak jest zawsze .
Nic Ci nie jest ?- spytał ten owy nieznajomy
Zdziwiłam się i to bardzo, można odetchnąć z ulgą. Czego ja się naoglądałam. Trzeba oszczędzić horrory.
- Nie… nic… wszystko okej- ze zdziwienia strasznie przeciągałam tą opowiedź.. Z pod jego kapura  wyłaniały się blond włosy  a jego głos wydawał się znajomy. Pomógł mi wstać, podziękowałam i spojrzałam na jego kolegów. Uśmiechnęłam się do  nich ponieważ nabijali się ze swojego kolegi . Wtedy  poczułam gdy ktoś  od tyłu na mnie naskakuje. Zlękłam się jak nigdy w życiu, a to tylko Basia.
-  Baśka – krzyknęłam
- Sorki-  odpowiedziała dając ten swój słodki uśmiech wybaczeń .
- To ja już pójdę- rzekł nieznajomy , oddalając się powoli od nas.  Pomachałyśmy mu wszystkie na pożegnanie . Kiedy doszedł do swoich kumpli jeden z nich krzyknął do Basi że ma fajną koszulkę . No nie każdy ma koszulkę z napisem I Food. Kiedy odeszli Basia zwróciła się do mnie pełna entuzjazmu .
- Co to było- dopytywała.
-  Nie wiem …
- Myślałam że to zboczeńcy- rzekłam Kamila .
- Pewnie się nas wystraszyli – odpowiedziała blondynka, udawając że boksuje. My za to z piorunowałyśmy ją wzrokiem a ona wielki ZGAS. 

sobota, 31 marca 2012

Rozdział 2


~ Iza ~
Jak dobrze że zdążyłyśmy. Trzeba było słuchać się Kamili a nie Baśki, ona zawsze coś odpali, ale za to ją lubimy. Przynajmniej mamy jakieś przygody. Na początku gimnazjum jej nie lubiłam. W sumie to nawet nie wiem czemu. Wydawała się być cicha i nieśmiała. To się zmieniło dość szybko, okazało się że Basia nikogo nie znała z klasy i czuła się trochę nie swojo. Ona też mnie na początku nie lubiła. Ale to dzięki rolkom a potem One Direction dopełniło naszą przyjaźń. Okazało się że słuchamy tej samej muzyki i obydwie lubimy jeździć na rolkach, no i Londyn, to był nasz główny cel życia. Skosztować życia w wielkim mieście. Londyn w porównaniu tam gdzie obecnie mieszkamy to Narnia ! Z Kamilą zaprzyjaźniłyśmy się trochę inaczej sama już nie wiem jak, tak samo z siebie. Było to chyba wtedy jak pokłóciłam się z moimi byłymi kumpelkami, więc dołączyłam do niej i jej psiapsiółek do których należała również Baśka i tak o to my trójka muszkieterów, tylko pozbawiono nas mieczy i takich fajnych kapeluszy z kolorowymi piórkami. Moje wspomnienia przerwała pani w niebieskiej sukience a raczej mundurku komunikując o zapięciu pasów. Tak też zrobiłyśmy jak na rozkaz. Nagle poczułam gdy ktoś szturcha mnie w ramię.
- Boję się samolotów- powiedziała Basia robiąc duże oczy.
-Spokojnie, katastrofy zdarzają się co tysiąc lat.
- Uff! To dobrze, bo katastrofa pod Smoleńskiem była 3 lata temu wiec nic się stanie- cicho się zaśmiała na co ja się uśmiechnęłam
Samolot zaczął startować.
- Londynie nadchodzimy !- krzyknęłam na co wszyscy z samolotu się na mnie dziwnie spojrzeli.
~ Basia ~
Usłyszałam głośny ryk silnika. Siedziałam między dziewczynami, więc szturchnęłam je i powiedziałam cicho
- Boję się- po czym udałam płacz.
Później tylko siedziałyśmy cicho, kiedy samolot rozpędził się krzyczałyśmy.
- Ty uhuhuh wow- i wydawałyśmy inne dźwięki, nie ważne.
Gdy samolot znalazł się nad chmurami mogłyśmy już odpiąć pasy, ale ja nie odpięłam bo bałam się, że wypadnę z fotela
- Weź się wyluzuj, jak będą turbulencję to Ci powiedzą żebyś się zapięła- uspokajała mnie Iza
- Noo, a tym czasem opowiedz nam swój sen- uśmiechnęła się Kamila
Opięłam więc pasy, sięgnęłam po paczkę chipsów, która walała się po mojej torbie otworzyłam ją i zaczęłam opowiadać.
- No więc, byłyśmy z Izką na moście i przyszły Zombie. Przestraszyłyśmy się i zaczęłyśmy uciekać drugim zejściem. Ja leciałam tak co pięć schodków i w pewnym momencie odwróciłam się, żeby zobaczyć gdzie ty jesteś- zwróciłam się do Izy która nie próbowała nawet powstrzymywać śmiechu, bo wiedziała, że nie da rady.- I zobaczyłam że zwisasz na sznurówkach do góry nogami zaczepiona o barierki.- Wtedy zobaczyłam że Kamila zaczęła się histerycznie śmiać- Potem podszedł do mnie jeden z Zombie i spytał że mam chłopaka, powiedziałam „tak” a on na to „aha” i odszedł sobie, -a ty- znów zwróciłam się do Izy- powiedziałaś ,, miły pan” ciągle wisząc. A potem się obudziłam i zaczęłam głośno śmiać. Wtedy poczułam uderzenie w głowę


- Ała!- wrzasnęłam i obróciłam się do tyłu
To jakiś starszy człowiek mnie uderzył parasolką
-No co pan!
Wtedy ten staruch wstał i jeszcze raz mnie uderzył. Kamila i Iza zaczęły się śmiać, a potem też oberwały parasolką. Spojrzałyśmy się wszystkie złowrogo.
-Ale pan nieuprzejmy, wali pan niewinne dziewczynki- rzekła Kama
- Niewinne ?- zaśmiał się coś a’la Św. Mikołaj, ale takiego co przynosi rózgi pod choinkę.- Śmiejecie się na cały samolot, nie można nawet spokojnie się zdrzemnąć, rodzice was nie wychowali- dokończył.
Nie wytrzymałam, jak on śmiał tak o nas mówić, wzięłam torebkę Izki i zaczęłam go lać gdzie popadnie. Nie były to mocne uderzenia, bo chciałam się wysilać na takiego irytującego starca siódme poty wyciskać. Jednak nie był to dobry pomysł, bo zaraz stewardesy się zleciały i nas rozłączyły, a potem musiałam się przesiąść od tego dziada. Usiadłam koło jakiejś pani, która spał i chrapała , do tego pluła gdzie popadnie. Włożyłam słuchawki do uszy, a po chwili sama zasnęłam.
~ Kamila ~
Nie mogę z tego staruszka i z Baśki jak zaczęła go walić torebką. Przez resztę lotu nic się nie stało, nie było żadnych turbulencji ani katastrofy. Iza miała rację to zdarza się na tysiąc lat. Kiedy wysiadłyśmy z samolotu i wzięłyśmy bagaże, Michał z Matt’em już na nas czekali. Michał to kuzyn Basi, a Matt to jego szef u którego mieszka. No i my u niego przez te dwa miesiące zatrzymamy. Podobno Matt należy do zamożnej rodziny i ma duży dom z wielkim ogrodem i swoje służące. W końcu prowadzi najpopularniejszy sklep w Londynie z pamiątkami. Na lotnisku nie mogliśmy ich znaleźć, gdyż był taki tłok, że Basia myliła się co chwila z różnymi osobami biorąc ich za swojego kuzyna. No ale w końcu zobaczyliśmy rudego wysokiego chłopaka o drobnej posturze i nie co grubszego pana pozbawionego włosów na głowie, wyglądał na czterdziestolatka może trochę mniej, ale coś koło tego.
-To oni !- krzyknęła  Basia pokazując palcem właśnie na tych dwóch mężczyzn. Podeszłyśmy do nich  i przywitałyśmy ich uściskiem dłoni to znaczy ja i Izka, bo Baśka rzuciła się im na szyję. W końcu Michał to jej rodzina którego nie widziała od roku
Od teraz trzeba będzie przestawić się na angielski, ale to nie szkodzi ponieważ  znamy go perfekcyjnie  i nie sprawia nam to żadnego problem  z porozumiewaniu  się z obcokrajowcami. Przedstawiłyśmy się, miał trudność wymówieniu mojego imienia ale po kilku próbach udało mu się wysłowić.
- Jak wam minął lot- spytał Matt
- Mieliśmy kilka zakłóceń- powiedziała Iza
- U a jakie ? – wyrwał Michał
- Taki jeden staruszek zaczął nas bić parasolką i musiałam się przesiąść- rzekła Basia tupiąc nogą .
- No i byśmy spóźniły się na samolot, ciekawe przez kogo…- spojrzałam sarkastycznie na Baśke a ona na to.
- To może już chodźmy, zimno tu- zaczęła nas pchać w stronę wyjścia.
~ Iza ~
Po dwóch godzinach znalazłyśmy się w domu. Był przepiękny, tak strasznie duży. Oprowadzanie nas po nim zajęło 15 minut. Mnie z Basią najbardziej zainteresowała kuchnia a dokładnie lodówka, ale Kamila na powstrzymała mówiąc, że to tak nie ładnie. Na końcu znalazłyśmy się w naszym pokoju. Był większy niż moje mieszkanie, a to był tylko pokój z łazienką. Na jednej ze ścian stały trzy łóżka, a przy łóżkach nocne szafeczki, na środku stała biała kanapa i śmieszne kolorowe materace a pod nimi  różowy puchaty  dywan okrywający  jasno brązowy parkiet z lekkim połyskiem. W rogu stał duży telewizor i jakieś różnie dekodery. Było jeszcze dużo innych bajerów i gadżetów, ale tak dużo że nie chcę mi się wymieniać. Wydawało się że ten pokój był specjalnie dla nas zaprojektowany.
To gdzie idziemy ? –spytałam
- Nie wiem- powiedziała Kamila- ale możemy spytać Michała co jest tu ciekawego do zobaczenia.
Mam pomysł- westchnęła marzącą Basia.
-Możemy iść na plac Big Bena  ale na rolkach- rzekła wyciągając swoje śmieszne niebieskie rolki  w kształcie trampka. To prawda my nie ruszamy się bez rolek.
Okej !- wrzasnęłyśmy razem z Kamą, wzięłyśmy rolki i wybiegłyśmy przed dom na samych skarpetkach biegając i skacząc, przyśpiewując sobie piosenki. I o to my i nasze odpały ! Basia zaczęła robić jakieś fikołki na trawie chociaż mówiła że to gwiazdy. Kamila za to wybiegła na ulicę i zaczęła tańczyć. Uff !! Na szczęście nie była to za ruchliwa uliczka. No, a ja zostawiłam rolki na trawie i wskoczyłam do basenu w ubraniach a dziewczyny za mną. Na skutek hałasu jaki zrobiłyśmy wyszedł Matt i rzekł.
-Co wy robicie ?
- Cieszymy się – pisnęłam bez zastanowienia.
- Ale z czego ? – spytał zdziwiony.
- Z życia Matt ! Z życia !- powiadomiła go radośnie blondynka, na co on się zaśmiał  i sam wskoczył do wody. Nie wiedząc kiedy przyłączył się Michał i o to oficjalnie rozpoczęcie wakacji. Wyszłyśmy z wody całe przemoczone i poszłyśmy się przebrać w suche ubrania.
- I tak musiałam się przebrać, za gorąco by mi było- powiedziała wesoło Basia na co ja ją poparłam .
Ubrałam zielone shorty na szelkach i białą bluzkę z uśmiechniętą marchewką i napisem ,, I'm carrots". Do tego spięłam włosy w kucyka, zostawiając swobodnie opadającą grzywkę. Za to Kama ubrała dżinsowe  spodenki do kolan i ciemną ale za to wyrazisto różową bokserkę przy czym zostawiła rozpuszczone włosy. Basia natomiast  ubrała czerwone shorty  i luźną żółtą bluzkę z  napisem ,,I food" była za duża i ledwo co widać było te spodenki. Związała włosy w luźnego koka przysłaniając pomarańczowymi okularami. Poprawiłyśmy makijaż, był mocny, ale bez przesady, nie jesteśmy plastikami. Zeszłyśmy na dół, zakomunikować że wychodzimy.
-Tylko się nie zgubcie !- ostrzegł nas a zaraz spytał czy mamy jego numer  telefonu. My pokiwałyśmy twierdząco głowami i poszłyśmy po rolki do ogrodu.
Na londyńskich chodnikach, jeździło się tak lekko i swobodnie, że czuło się jak na butach. 






Dzięki za komentarze, przy tamtym rozdziale. Miło z waszej strony.

piątek, 30 marca 2012

Rozdział 1


~ Iza ~
Jeszcze tylko pół godziny. Jestem głodna, musimy  poszukać piekarni. Ale czy na lotnisku, jest piekarnia. Kurde nie zdążymy szukać piekarni. Ja chcę bułkę francuską !
- Ooo piekarnia, je chcę jeść !- krzyknęła Basia na co ja otrząsnęłam się ze swoich rozmyśleń.
- Gdzie, gdzie ?- spytałam
Rozejrzałam się wokół siebie i zobaczyłam złote ściany, z małymi okrągłymi stolikami i brązowym blatem, a za nim stojące świeżę bułeczki i dużo innych różnych dobrych babeczek. Ja i blondynka pospiesznie skierowałyśmy się w stronę piekarni, tylko Kamila została z tyłu.
- Kamila, chodź !- powiedziałam
- No nie, zostało nam tylko 27 min i 30 sekundy- odpowiedziała z powagą spoglądając na zegarek.
- O boże, Kamila masz wakacje, życie nie tylko opiera się na matmie i fizyce- rzekła Basia podchodząc do niej  i ciągnąc  ją za ręce. Przez chwile jeszcze się  jej opierała, ale  i tak postawiłyśmy na swoim .
~  Basia ~
Tyle ty tych babeczek, że zrobiłam się jeszcze bardziej głodna niż byłam, no ale nic, wybrałam ptysia. Mm… krem bezowy. Iza to bułkę francuską sobie kupiła, a Kamila nic bo focha na nas strzeliła, że zepsułyśmy jej plan dnia. No ale wracając do ptysia. Strasznie trudno się go je, żeby się nie wybrudzić, zdecydowanie wolę Snickers’y, ale nie było czasu na jego zakup skoro 10:00 ma być się na lotnisku. No ale wakacje w Londynie są ważniejsze od jedzenia, Nie to ŻART, nic nie jest ważniejsze od żarcia. No ale wracając  do rzeczy, Kamila mnie pospieszała i nie mogłam spokojnie zjeść, a to doprowadziło że jestem cała brudna od kremu, a dokładnie to cała twarz  i moje nie dawno nabyte niebieskie spodnie.
- Szlak ! Trzeba iść do łazienki- rzekłam kończąc ptysia.
- Basia nie zdążymy na samolot, jak mają to być nasze najlepsze wakacje skoro tam nawet nie dolecimy-powiedziała ironicznie Kamila.
Zdążymy !- westchnęłam  i wzięłam dziewczyny pod rękę. Kamila szła tak szybko, nie nadążałam. Zanim weszłyśmy do łazienki Iza przestrzegła mnie że tylko 15 minut i ani minuty. Następna pesymistka się znalazła ! Bagaże już mamy odniesione, tylko te małe walizeczki.  W łazience umyłam twarz  i zaprałam plamę na spodniach. Już miałyśmy wychodzić, ale stwierdziłam że to tak głupio wygląda . Wielka ciemna plama w wyniku zmoczenia spodni wodą. Trzeba to wysuszyć. Na szczęście były suszarki do rąk. Spodnie suszyły się z jakieś 10 minut.
~ Kamila ~
Wiedziałam że tak będzie. Nie zdążymy na samolot. One chyba nie znają się na zegarku no i na ortografii również. Podobno Basia chcę zostać weterynarzem, tak z takimi ocenami, to dobrze by było jakby sprzedawczynią w kiosku została. Wyciągnęłam ich z trudem z łazienki i rzekłam.
- Zostało tylko 5 minut
- Serio ?- pisnęła  ciemnooka, łapiąc się za głowę.
- To szybko, ja chcę do Londynu z dala od Polski od mojej rodziny- powiedziała ze wstrętem na twarzy . Basia miała duże problemy z rodzicami, ciągle się z nimi kłóciła. Ja bym tak nie mogła. Rozumiem mamę niebieskookiej, bo też do niej nerwy mi puszczają, ale to chyba po stronie Basi jestem. W końcu nie każda matka powie że to jest brzydkie i że bym temu nikogo nie pokazywała, a dziecko zwali całą noc, nad tym by wyglądało to jak najlepiej. Podobno szczerość jest dobra, ale w łagodniejszy sposób. Właściwie chodzi mi tutaj o jej rysunki, może i nie są najlepsze, ale mają coś w sobie że przyciąga oko. Gdyby potrenowała trochę to by miała niezwykły talent. Ale jest jeden i to istotny problem, jej się nie chcę lub nie ma czasu. Za to Izka ładnie śpiewa i lubi to robić i ma zupełnie inną mamę niż Baśka. Kochającą, wpierającą i motywującą jak czasem jej coś nie wychodzi. Moje rozmyślanie przewał widok zamykających się drzwi od naszego samolotu.
-STOP ! Czekajcie jeszcze my !- krzyknęła Iza.
- No właśnie, nie lećcie bez nas.- dopowiedziała blondynka
Stewardesa  stojąca przy  drzwiach usłyszała nas, po jej ruchy twarzy widać było że się z nas cichutko śmieje. Nie dziwię się jej. My biegnące całe wystraszone że nie zdążymy, ale jednak dobra pani nie zamknęła nam drzwi przed nosem. Spocone weszłyśmy do samolotu i zajęłyśmy swoje miejsca.

Bohaterowie

Basia Pawłowska 16 lat- Blondynka o niebieskich oczach.Śmieje się ze wszystkiego, śmiała, odważna, odwala jej na każdym kroku przez co wpada często w kłopoty. Lubi Snickers'y i zawsze jest głodna. Kocha jeździć na rolkach i deskorolce. Uwielbia malować i jeździć konno, gra na gitarze chodź wolałaby grać na pianinie. Szybko jej się wszystko nudzi. Kocha One Direction.

Iza Zielińska 16 lat- Brunetka o brązowych oczach. Śmieje się z byle czego,śmiała,odważna, kocha życie. Odwala jej i przez to wpada często w kłopoty, praktycznie to razem z Basią w nie wpadają przez swoje zachowanie i postrzelone pomysły. Kocha jeździć na rolkach. Uwielbia śpiewać i grać na gitarze. Lubi robić makijaż i stylizować włosy innym ludziom i jest w tym niezła. Też kocha One Direction.


Kamila Wiśniewska 16 lat- Brunetka o czekoladowych oczach. Poważna chodź czasem jej odwala, często jest załamana zachowaniem swoich przyjaciółek bo przez nie często wpada w kłopoty.Również kocha jeździć na rolkach i grać na gitarze. W drugiej gimnazjum została mistrzem ortografii. Lubi One Direction, chodź nie jest tak oddaną fanką jak Basia i Iza.

One Direction- brytyjsko-irlandzki boysband 
(od lewej) Liam Payne 19 lat, Harry Styles 18 lat, Niall Horan 19 lat, Zayn Malik 19 lat,
Louis Tomlinson 21 lat  


 Bob Doncaster 38 lat- Menadżer chłopaków (One Direction)

Michał Pawłowski 28 lat- Kuzyn Basi

Matt Shay 40 lat- Szef Michała, prowadzi popularny sklep z pamiątkami w Londynie